Claude Debussy Męczeństwo Świętego Sebastiana
Claude Debussy był
kompozytorem francuskim (22
sierpnia 1862 Saint-Germain-en-Laye, - 25 marca 1918 roku,
Paryż). Debussy uczył się gry na fortepianie od 8 roku życia, w 1872
roku został przyjęty do Konserwatorium Paryskiego. Naukę kompozycji pobierał u
E. Guirauda. Debussy w młodości pracował
jako domowy nauczyciel muzyki i kameralista w rodzinie Nadieżdy von Meck. Sukcesy kompozytorskie zaczął odnosić już w
1883 roku kiedy to otrzymał nagrodę na konkursie Grand Prix de Rome.
Debussy był nowatorem
sztuki muzycznej, ale jego poszukiwania były poszukiwaniem nowego piękna; nie
przeciwstawiał się tradycji i wartościom, jak późniejsi kompozytorzy austriaccy
Schoenberg czy Webern; szukał w zdrowych i czystych źródłach: w naturze i w
antyku. Środkami muzycznymi starał oddać
się zjawiska i zmienność natury; dla nich stworzył nowy język muzyczny pełen
umiaru, delikatności, aluzyjności, niedopowiedzenia. W czasach powszechnej fascynacji Wagnerem
celowo podkreślał te cechy muzyki łacińskiej czy francuskiej, by ochronić ją przed
wpływami germańskimi: symboliczne jest to, że pogrzeb Debussy’ego odbył się
podczas bombardowania Paryża.
Kompozytor pisał, że jego
religią jest natura: codziennie powstające i ginące piękno. Wydawać by się mogło, że jego styl
muzyczny daleki jest od możliwości wyrażania treści z natury swej
dramatycznych. A jednak napisał dzieło o
męczeństwie chrześcijanina i można powiedzieć, że subtelny i ulotny styl kompozytora
w przedziwny sposób wchłonął tę opowieść i jej istotę.
Męczeństwo świętego Sebastiana jest dziełem niezwykłym, trudno było
by znaleźć w całej historii muzyki podobny utwór, tak zupełnie wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Dzieło to nie ma
prekursorów, nie ma tez następców. W historii muzyki pozostaje egzotycznym
kwiatem, zobaczymy jakie wyda owoce. Brzmienie utworu nie jest podobne do tego,
co kojarzy nam się z muzyką katolicką - nawet w porównaniu do współczesnych mu kompozytorów
francuskich. Nie mamy tu żadnych nawiązań do chorału, do jakiegokolwiek hymnu,
czy nawet charakteru modlitwy w tradycyjnym rozumieniu. Nawet tekst jest
„nietradycyjny” choć odnosi się do jednego z jednego z najczęściej
przedstawianych w sztukach plastycznych świętych, dziwnie pomijanego w sztuce
muzycznej. Autorem tekstu jest Gabriele d’Annunzio – poeta i pisarz symbolizmu.
Stworzony przez niego poemat bliższy jest natchnionym wizjom Blake’a niż
tradycyjnym tekstom religijnym. Jednak obu
tak nieortodoksyjnym twórcom udało się stworzyć dzieło głębokie, piękne i
doskonałe. Obaj chcieli też wzbogacić sztukę
chrześcijańską o nowe spojrzenie, nową emocję, nowy dźwięk.
W historii Świętego
Sebastiana kompozytora zachwyciła siła życia. Muzykę swego oratorium pragnął nasycić
czystością dziecięcej duszy: prostotą, niewinnością i absolutną wiarą. Debussy, do tej pory tworzący delikatną,
ulotną i przejrzysta muzykę tu wkracza w
obszar powagi duszy w obliczu śmierci. Pisze muzykę o duszy czystej,
bezgrzesznej, unoszącej się do nieba, przez męczeńską śmierć, ku czystej miłości uosobionej w postaci
Chrystusa, Pana Miłości, Króla, Jedynego.
Muzyka Debussy’ego z
ducha i brzmienia nawiązuje raczej do muzyki starożytnej Grecji. W akordach,
melodiach słyszymy echo skal staro-greckich. Ale ta muzyka nasycona jest
żarliwą wiarą, taką która zapewne poruszała już grecką myślą od czasów
hellenistycznych. Czujemy w męczeństwie Sebastiana ducha tych dwóch kultur:
greckiego antyku i intensywności wczesnego chrześcijaństwa. Bardzo greckim
elementem tego dzieła jest partia narratora mówiącego wzniosłą mową - możemy
wyobrazić sobie, że tak kiedyś recytowano wielkie eposy w domach arystokracji
greckiej.
Znamy historię
Świętego Sebastiana. W tym dziele widzimy go już jako nawróconego, natchnionego nową wiarą, przemienionego. Sebastian
nie śpiewa: w ekstazie opowiada o swych ziemskich i niebiańskich spotkaniach
podczas wędrówki przez Sfery – Komnaty zamieszkałe przez hipostazy grzechów i
błędów kuszących ludzkość i człowieka. Wielką rolę w misterium odgrywa także
chór, ale jest to rola inna niż w tragedii greckiej i późniejszej tradycji
oratoryjnej. To chór Aniołów, Serafinów, a nie ziemskich świadków zdarzeń, a
jeśli ci też się pojawią, wpadają w podziw i ekstazę widząc Świętego i jego
drogę ku zjednoczeniu z Bogiem. Glosy wznoszą się, opadają, nakładają,
splatają, tworząc niebiańskie harmonie. Do tej pory nie słyszeliśmy tak
pięknych, oryginalnych i opartych na niezwykłych skalach akordów brzmiących i
antycznie i świeżo, tradycyjnie i nowatorsko.
Sebastian spotyka
wiele postaci, także samego Cezara, mówi o swym Zbawcy, wędruje coraz wyżej. Do swych dawnych towarzyszy, braci, potem
morderców mówi: ‘jestem rozbrojony, ….mój łuk leży obok mnie, …. jestem gotowy,
moje stopy są obnażone dla niebiańskiej rosy, moje kolana dla cudownej
przemiany.” W ostatniej, Piątej Komnacie, Komnacie Zranionego Lauru (drzewa Apollona),
zostaje przywiązany i wydany na śmierć z rąk swych niemal przyjaciół.
Jego dusza drży,
czuje strach do samego rdzenia; widzi trzy zawoalowane kobiety i Pasterza
niosącego zagubioną owcę; prosi towarzyszy by dobre celowali i poczuli się jak
na bitwie, świętej bitwie, nie chce ich litości i przyzywa pierwszą strzałę. Nie
czuje nienawiści do nich a tylko miłość do swego Pana, Męczennika Męczenników.
Dusza Sebastiana wstępuje
do nieba: chór Męczenników, chór Dziewic, chór Apostołów wita go, chór Aniołów
obdarowuje go sześcioma skrzydłami. Ofiara zostaje spełniona, krew Świętego staje
się manną, biel zmywa grzechy. Sebastian staje się kroplą, iskrą nowego życia. Wstępuje
do Nieba podobnie jak Beatrycze z Komedii Boskiej Dantego, wtedy dopiero ofiara
dopełnia się. Całość kończy chór Wszystkich Świętych.
W tym misterium
Debussy i d’Annunzio chcieli pokazać inną stronę chrześcijaństwa: piękno
ofiary. Skupiają się nie na akcie
męczeńskiej śmierci, a na odnowie duszy, na potędze duchowego życia
wykraczającego poza cierpienie i śmierć; a zarazem na mistyczną wartość Piękna
jako uświęcającej drogi do Boga, poprzez męczeństwo - w przypadku artysty ranionego strzałami
niezrozumienia, zawiści, tragedii w samotnej walce o nowe Piękno. To bardzo osobiste przedstawienie tematyki
religijnej nie odnoszące się do utrwalonego przez wieki jej charakterystycznego,
dźwiękowego i poetyckiego rysu. Utwór emanuje Dobrem, a co Dobre to Piękne,
jego niezwykła siła, oryginalność stylu i wyjątkowość formy każą uznać tą próbę
za udaną i wręcz wspaniałą.
Debussy pisał, że
najlepsza sztuka religijna powstaje w czasie, gdy religia jest zagrożona. Żył w
Paryżu w drugiej połowie XIX wieku i na pewno wiedział co mówi i do czego jego
słowa się odnoszą. Wierzył jednak w renesans muzyki religijnej a sądząc po jego
dziele i dziełach kompozytorów francuskich z tego okresu nie pomylił się. Emil
Zola twierdził, że od Rewolucji sztuka francuska się degeneruje: ale muzycy
francuscy ją uratowali. Cesar Franck, Gabriel Faure, Vincent d’Indy, Louis Vierne,
Charles Koechlin, Charles Gounod, Jean Francaix, Arthur Honegger, Camille Saint-Saens,
a po Debussy’m wielki Olivier Messiaen dowiedli, że duch się nie ugiął przed
historią. (Twórczość powyższych twórców będzie tematem następnych artykułów.)
Całe Oratorium trwa
około 5 godzin, istnieje tez wersja skrócona dokonana przez ucznia Debussy’ego, za jego zgodą. Na szczęście obecnie coraz częściej
wykonuje się to dzieło, w także w wersji pełnej, ale chyba za najlepsze
wykonanie należy uznać dokonane pod dyrekcją Michela Thomasa wydaną przez Sony
Classical. Całe to wykonanie, jak
również inne dostępne jest na You Tubie.